piątek, 20 stycznia 2012

Nawigacja dla psa

Gończe polskie są obdarzone doskonałym zmysłem orientacji. Zazwyczaj GP wracają do nas i się nie gubią. Jednak ten 1 przypadek nawet na 1000 kiedy pies nie wróci, to o jeden za dużo. Nawet jeśli nie ma go godzinę lub 2.
Ostatnio zagubił mi się Cekin. Zniknął na 7 godzin i oddalił się na ok. 7 km zupełnie w innym kierunku aniżeli przypuszczałem – dobrze że trafił na dobrych ludzi i zadzwonili. W tak krótkim czasie po stracie Alfa myśl o tym, że z młodym (5 miesiecznym) też się coś stanie...
To wydarzenie plus to, że w ostatnim czasie często i gęsto giną nam psy (cały czas mam w głowie Dika) sprawiły, że zacząłem się rozglądać za nawigacją dla psa.
Wspólnie z Rafałem przeanalizowaliśmy kilka dostępnych rozwiązań.

Postanowiłem to spisać, może się Wam to przyda.

Generalnie technologie są 2. W skrócie: jedna to lokalizacja radiowa, a druga to GPS.

Jeśli chodzi o lokalizację radiową to jedyne sensowne rozwiązanie oferuje Garmin. Starszy model to Astro 220, a nowszy Astro 320.
Garmin nie robi tego na rynek europejski, bo chodzi to na jakiś niby zakazanych częstotliwościach.
Za niedługi czas (podobno 1 kwartał 2012r.) ma być wersja na EU. Garmina Astro 320 można sprowadzić np. z USA. Cena urządzenia to ok. 600 $ a każda obroża to 100-150$. I to wszystko czego potrzebujemy.
Działa to bardzo fajnie, daje częsty sygnał i pokazuje np. zapis trasy. Super sprawa.
Problem jest jedynie z zasięgiem, szczególnie w górach jest dosyć słabo. Można dokupić np. do auta wzmacniacz sygnału, żeby zwiększyć zasięg do ok. 4km.
Uważam że to fajne urządzenie dla kogoś kto ma więcej psów i do obsługi polowania. Dzięki takiej nawigacji można znaleźć każdego postrzałka za którym pójdą psy daleko poza miot. Minusem na pewno jest wysoka cena i relatywnie krótki zasięg.

Jeśli chodzi o nawigację po GPS to działa to tak, że pies ma przy obroży nadajnik GPS, który działa po sieciach GSM dzięki karcie SIM. Karta SIM zazwyczaj jest telemetryczna, czyli taka, która służy do odbierania i wysyłania danych. Rozmowy z niej albo są niedostępne albo bardzo drogie. Jest to taka karta, którą np. stosuje się w modemach mobilnych, np. iPlus, blueconnect.
Karta z obroży sama, bądź na nasze żądanie wysyła info o pozycji psa na serwer, który obsługuje operator.
Do zestawu my musimy być zaopatrzeni w telefon z dostępem do Internetu i GPS. Warto wykupić jakiś pakiet na Internet u operatora, bo inaczej rachunek za komórkę niemile nas zaskoczy. Alternatywnie można wsadzić do telefonu kartę SIM telemetryczną.
Nasz telefon pokazuje gdzie my jesteśmy (właśnie dzięki GPS) i pokazuje pozycje psa, którą dostaje z serwera. Do tego niektórzy producenci psiej nawigacji dostarczają fajne oprogramowanie, które pokazuje w którym kierunku jest pies i w jakiej odległości.

Jeśli chodzi o konkretne rozwiązania, to zanim wybrałem na naszej krótkiej liście znalazły się 4 opcje:

- Garmin GTU-10
- aportuj.pl
- dedykowany nadajnik podłączony do firmy obsługującej GPS dla floty samochodowej.
- GeoDog


Garmin GTU-10
Ten model wybrałem.
Koszt nawigacji to ok. 720 zł. Najtaniej widziałem ten sprzęt na Allegro.
Pierwszy rok abonamentu mamy za darmo. Abonament liczy się od momentu rejestracji urządzenia na stronie Garmina.
Kolejny rok abonamentu to 50 euro. Usługi śledzenia można rozszerzyć o dodatkowe 5 euro miesięcznie. Choć w mojej opini dodatkowe rozszerzenie jest zupełnie zbędne.
Bateria przy ustawieniu największej częstotliwości wysyłania sygnału w abonamencie podstawowym (co 30. sekund) działa 20 godzin.
Plusem Garmina jest to, że karta telemetryczna w obroży jest firmy Garmin i działa u wszystkich operatorów na świecie co zwiększa szanse na złapanie sygnału w lesie, gdzie jeden operator może nie mieć sygnału.
Garmin daje fajne oprogramowanie do komórki z Androidem lub Iphone. W zasadzie do korzystania z Garmina trzeba zaopatrzyć się w telefon z systemem Android lub Iphone.

Aportuj.pl
Kolejne rozwiązanie oferuje firma aportuj.pl. Ich rozwiązanie nie różni się specjalnie od Garmina. Kiedyś ich oferta była moim zdaniem dużo ciekawsza i przede wszystkim tańsza, no ale musimy wziąść pod uwagę to co jest, a nie to co było. Aportuj.pl dostarcza nam nadajnik, który montuje się na obroży, oraz dostęp do serwera z komórki lub komputera za 1350 zł.
Aportuj.pl zrezygnował zupełnie z abonamentu. Do obroży jednak należy wstawić swoją kartę SIM.
Plusem aportuj.pl jest np. to, że do obsługi nawigacji potrzebny jest jakikolwiek telefon z GPS i dostępem do Internetu.

Dedykowany nadajnik podłączony do firmy obsługującej GPS dla floty samochodowej. Tu jest trochę kombinacji. Generalnie należałoby zakupić jakiś nadajnik, kartę SIM i dogadać się z firmą, która świadczy usługi śledzenia floty. Są firmy które oferują swoje karty SIM. Koszt podstawowego monitoringu to ok. 20-25 zł na miesiąc. Ryzykiem jest to, że nie będziemy mieli nawigacji w telefonie, która zaprowadzi nas do psa.

Geodog.
Geodog za cenę 1770 oferuje obrożę, tak jak aportuj.pl bez karty SIM i z tego co się doczytałem, bez dedykowanej aplikacji do śledzenia. Karta SIM z obroży wysyła na telefon SMS z danymi.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby zawieszenie psu zarówno nawigacji GPS i radiowej. Tylko jakby do tego zestawu dołożyć jeszcze teletakt, to nasz pies z takim naszyjnikiem już by nie umiał polować, a przecież jeszcze można psu zamontować kamerkę :).

Powiem szczerze, że jeden typ nawigacji zupełnie wystarcza. Ja wybrałem akurat po systemie GPS, bo daje mi większe szanse na odnalezienie psa, ze względu na w zasadzie nieograniczony zasięg. Podczas spaceru czy polowania wiem gdzie jest pies jak zniknie na dłużej i jestem wtedy spokojniejszy.

Warto sobie sprawić taką nawigację, bo dobry pies jest wart kilka razy więcej niż ten gadżet, a innych nerwów i zmartwień z życia codziennego i tak mamy zazwyczaj aż nadmiar.

Darzbór


piątek, 13 stycznia 2012

Witam

Witam na moim blogu.
Blog zakładam trzynastego w piątek, mam nadzieję, że wróży to dobrze, na zasadzie przeciwności w myśl myśliwskiego życzenia - "połamania!".
Blog poświęcam mojej ulubionej rasie psów - Gończy Polski (GP). Będę się na blogu dzielił informacjami o rasie, a w szczególności o polowaniu z GP i wszystkim co się z tym wiąże.


Blog jest przeznaczony dla wszystkich, ale w szczególności myślę, że będzie dla osób szukających informacji o rasie GP i o polowaniu z tymi psami.

Wszystkie informacje, przemyślenia i spostrzeżenia są moimi osobistymi opiniami. Nie każdy będzie się z tym zgadzał i pewnie nie są one jedyne słuszne.

Pomimo, że GP to wspaniała rasa, to na pewno nie będzie to blog przedstawiający rasy GP w samych "ochach" i "achach". Nie ma idealnych ras ani psów, tak samo jak nie ma idealnych ludzi. Choć psom do ideału dużo bliżej aniżeli ludziom.

Nie jestem jakimś bardzo doświadczonym właścicielem GP. Pewne moje spostrzeżenia też ewoluują. Im więcej doświadczeń, im więcej różnych sytuacji i psów z którymi się spotykam, tym lepsze wnioski wyciągam.
Cały czas się czegoś uczymy, każde polowanie czy spacer potrafi dostarczyć nowych doświadczeń.

Wszystko w myśl przysłowia, że całe życie się uczymy, a i tak umieramy głupimi i im dalej w las tym więcej drzew ;)

Teraz trochę o mnie.
Pierwszego psa tej rasy kupiłem w 2007 roku. Był to Alf Smogorzewska Zagroda.
Alf niestety zmarł 29.11.2011 zatruty bardzo rzadką chorobą Aujeszkyego.

Od grudnia 2011 posiadam kolejnego GP - Cekin Dziczy Amok (ur. 17.07.2011).
Pierwszy raz, jako podkładacz uczestniczyłem w polowaniu z psem w 2008 roku.
Potem już w każdym roku obsługiwaliśmy po kilkadziesiąt polowań na sezon.

Miłej lektury i Darzbór!