niedziela, 15 września 2013

Idealny dzikarz



Jako że trochę podkładam psy na polowaniach i poluje indywidualnie z psem, mam wyrobione jakieś tam swoje oczekiwania i preferencje wobec psów, ale jak wiadomo człowiek całe życie się uczy. Poniższe to tylko i aż moje zdanie.
Jestem przekonany, że każdy kto ma pojęcie o polowaniu z psami, czytając ten artykuł i opisy poszczególnych cech, pomyśli sobie: mój pies tak nie robi i też super poluje, albo: wcale pies tego czy tamtego nie musi aby dobrze polować, albo poszuka sobie jeszcze innych kontrargumentów.
Zgadzam się z tym, ponieważ każdy z nas ma trochę inne doświadczenia i postrzeganie, dodatkowo wielu z nas lubi inaczej polować. Wielu z nas poluje także w bardzo różnych łowiskach. Jedni maja stawy z groblami i trzcinami, inni pola kukurydzy, inni górskie tereny, jeszcze inni lasy z buczynami lub świerczynami itd. Jedni mają w planie 20 dzików, a drudzy 300... stąd także wynikają inne oczekiwania
Każdy czytając poniższe, na pewno odniesie to do swoich psów, lub znanych sobie psów. Idę o zakład, że nikt nie zna i nie znał psa, który idealnie spełnia wszystkie poniżej opisane cechy. Dowodzi to też jeszcze jednej teorii, że nie ma idealnych psów. Są psy bardzo dobre, dobre, i słabe. Jednak w hodowli powinno się dążyć do ideału.
W obecnej sytuacji GP powinno się selekcjonować, a nie ciągle rozwijać.

Moim zdaniem GP osiągają swój najwyższy poziom w trzecim polu. Ten najwyższy poziom osiągają tylko psy z odpowiednimi genami, odpowiednimi predyspozycjami. Nasza rola też jest bardzo ważna i realizowana poprzez odpowiednie postępowanie z psem, czyli układanie psa i częste polowanie z nim.

Cechy poniżej opisane nie są ułożone w hierarchii ważności, tylko w porządku takim jak oceniamy psa, najpierw go widząc, a później poznając.

Wygląd i budowa.
Po pierwsze to pies powinien być przede wszystkim zdrowy.
Po drugie to dobry dzikarz to pies przygotowany przez naturę do wykonywania swojej ciężkiej, często kilkudniowej pracy w warunkach jesienno-zimowych w niełatwym terenie.
Aby pies był szybki i miał wydajny ruch powinien mieć bardzo dobre kontowania przednich i tylnich kończyn i przedpiersie.
Ważna jest duża, pojemna klatka piersiowa. Jej wielkość najczęściej wpływa na głos, jego doniosłość i tzw. mocny bas. Im dalej psa słychać tym lepiej. Dodatkowo pies taki powinien być mocnej, silnej budowy, dobrze umięśniony z mocnymi prostymi łapami. Preferuję do pracy psy w dolnej granicy wzrostu, ze względu na to, że niższy pies może sobie pozwolić na „bliższy kontakt” z dzikiem i łatwiej mu uniknąć obrażeń . Silny, mocny pies ma jeszcze tą zaletę, że skuteczniej przytrzyma dzika i zazwyczaj jest odporniejszy na ból. Pies powinien być od małego dobrze wybiegany, żeby się jeszcze lepiej rozwijał motorycznie. Pies nie powinien być otyły, ale tez nie powinien być zbyt mocno wychudzony. Okrywa włosowa powinna być gęsta. Tropowcom pomagają fafle i długie uszy.
Jak to się mówi: Dobry GP powinien na oko wyglądać tak, że można mu w „zadzie” kołki łamać.

Charakter
Idealny dzikarz powinien mieć silną psychikę, a co za tym idzie nie powinien być agresywny. Są psy agresywne, które bardzo dobrze polują. Ale poza miotem współżycie z nimi nawet na polowaniu bywa mocno utrudnione.
Silna psychika psa wpływa także na jego nieustępliwość podczas pracy. Pies silny psychicznie szybciej się przełamie po tym jak oberwie od dzika. W zasadzie powinien to zrobić zaraz na kolejnym polowaniu.
Pies „normalny” nieagresywny będzie łatwiejszy w obsłudze na polowaniu.
Nie ugryzie kolegi na zbiórce, nie będzie szukał zaczepki wśród innych psów. Będzie mógł być odpięty czy zabrany z podwody przez innego podkładacza,. Nie rzuci się z zębami na myśliwego, który będzie chciał obejrzeć strzeloną przez siebie zwierzynę Nie będzie bronił za wszelka cenę „swojej” przestrzeni przed innymi uczestnikami polowania. Niedopuszczalne jest to, żeby psy się ścięły w miocie podczas pracy.
GP powinien być nieufny. Nieufny nie znaczy agresywny. Pies nieufny nie da złapać się obcemu, będzie pozostawał w kontakcie wzrokowym z obcą sobie osobą ale np. nie wskoczy do obcego auta.

Poszuk i wiatr.
GP powinien mieć daleki poszuk , odpowiednio szeroko i głęboko pracować w miocie. GP pracuje na początku półgórnym wiatrem, szybko i wydajnie przeszukuje teren. Dobry pies powinien umieć pracować bardzo daleko od nas, samodzielnie bez przewodnika, nawet poza miotem. Dla mnie idealny pies to taki, który na polowaniu po odpięciu ze smyczy bez komendy znika mi z oczu w moment. Zawsze mówię trochę żartobliwie, że ja nie chcę widzieć psów, tylko chcę je słyszeć.


Głos
Idealnie jest jeżeli pies ma donośny basowy głos. Im dalej go słychać tym lepiej. Pies powinien głosić intensywnie, zarówno stanowić jak i w gonie.

Pasja i ciętość.
Co tu dużo pisać, idealny GP powinien znać swoja siłę i możliwości. Idealny pies będzie nieustępliwie głosił zwierzynę, a jak tylko zajdzie taka możliwość, przytrzyma ją. Będzie zawsze próbował atakować dzika od tyłu. Idealny pies powinien umieć zatrzymać i przytrzymać zwierzynę, a nie tylko głosić. To moim zdaniem najważniejsza cecha dzikarza, która odróżnia dzikarza od zwykłego szczekacza. Pies powinien pracować skutecznie i samodzielnie tak długo jak będzie to potrzebne.
Pasja psa powinna być ukierunkowana na polowanie na dziki. Idealny pies powinien interesować się tylko dzikami lub porzucić gonienie innej zwierzyny jeżeli sam zwietrzy dziki, lub zgłosi to inny pies.
Pies poluje na to, na co my polujemy i na to co się strzela. Należy to mieć na uwadze.

Rozwaga i odwaga.
Pies powinien być także rozważny, unikać niepotrzebnych obrażeń. Pies powinien być mądry i wyciągać wnioski z przygód zakończonych szyciem. Jego praca powinna być oczywiście tak samo skuteczna, ale powinien unikać popełnionych wcześniej błędów. Jeżeli po tym jak dzik spuści psu łomot, pies jest lękliwy, nie wraca na ten sam „poziom gry” lub jak, obrywa na każdym polowaniu - to dobrze o nim nie świadczy. Bardzo dobry pies prędzej, czy później oberwie i to zapewne nie raz, byle żeby wyciągał wnioski. Pies który nigdy nie oberwał, moim zdaniem nie sprawdził sam swoich maksymalnych możliwości. Dobrego psa można rozpoznać właśnie po tym jak dalej poluje, po tym jak oberwał od dzika..

Chęć do współpracy.
Pies powinien być chętny do współpracy z przewodnikiem, podatny na tresurę. Powinien chętnie współpracować zarówno z przewodnikiem jak i z jego najbliższą rodziną - domownikami.
Pracujące razem psy powinny ze sobą współdziałać. W myśl zasady: w ilości siła. Mówi się, że psy wzajemnie się nakręcają. Jeżeli jakiś pies ze złaji zgłosi dziki, reszta psów powinna się podłączyć i powinny razem pracować. Zazwyczaj pierwszy zgłosi zwierzynę pies tzw. „prowadzący”. Psy prowadzące są najcenniejsze i to od nich zależy głównie sukces polowania.

Orientacja.
Każdy pies w terenie powinien mieć orientację i potrafić znaleźć właściciela po skończonym miocie czy polowaniu.
Jeżeli pies nie wraca to oznacza, że albo jeszcze pracuje, być może nad postrzałkiem, albo nie może wrócić, bo np. jest ranny, jest we wnyku lub ktoś mu w tym przeszkodził.

Instynkt przetrwania.
Każdy pies powinien mieć tzw. instynkt samozachowawczy.
Gonienie zwierzyny w nieskończoność, niechęć do posiłków, nie odpoczywanie w przerwach na polowaniu, nie wypróżnianie się przed polowaniem – to wszystko niepotrzebnie osłabia organizm psa.

Inne cechy
Pies nie powinien łgać na zimnym tropie, bo wprowadza w błąd resztę złaji i myśliwych.
Inne psy bardzo szybko rozpoznają łgarza i nie będę na takiego psa reagowały.

Pies absolutnie nie powinien narzynać zwierzyny. Może ją szarpać, tarmosić ale nie zjadać.

Życzę wszystkim samych bardzo dobrych psów!
Darz Bór!


wtorek, 28 lutego 2012

Ścieżka tropowa - jak to zrobić

Ostatnio pisałem trochę o układaniu tropowca, dziś napiszę jak układam sztuczne ścieżki tropowe i trochę o samej pracy z psem na tropach.

Aby ułożyć dla psa sztuczną ścieżkę tropową potrzebujemy trochę gadżetów.

Aby ułożyć samą ścieżkę potrzebujemy:
- trofeum(skóra)
- rapety
- buty tropowe, lub laska tropowa, ew. 2 długie sznurowadła
- farbę (jeśli chcemy układać ścieżkę z farbą)
- butelkę plastikową (np. 0,33l) z nakrętką do farby i gwoździem do odtykania skrzepów.
- kartki do oznaczenia ścieżki
- gwoździki lub pinezki
- obcęgi

Dla psa potrzebujemy:
- skórzany otok
- obrożę tropową


Zakładanie sztucznego tropu

  1. Trofeum. Trofeum układamy na końcu ścieżki jako nagrodę. Powinna to być zasuszona solą (nie garbowana) skóra z dzika. Moim zdaniem do tego najlepiej nadaje się skóra z małego dzika, warchlaka lub przelatka, ponieważ szybciej się zasusza, a duża skóra nie jest ani lekka, ani poręczna.

Przygotowanie.
Po obieleniu dzika, skórę układamy w suchym pomieszczeniu, do którego nie mają dostępu zwierzęta. Najlepiej nie w domu, bo zapach może być uciążliwy dla rodziny ;)
Skóra może leżeć lekko pod skosem najlepiej na deskach.
Warto podłożyć pod spód jakieś naczynie, aby spływająca sól z osoczem nie poplamiła lub zniszczyła podłoża w pomieszczeniu.
Skórę należy obficie zasolić, szczególnie miejsca gdzie tkanka pozostająca jest grubsza i pod zagięciami. Zagięcia skóry są szczególnie narażone na gnicie. Czynność solenia należy powtarzać codziennie aż do całkowitego zasuszenia skóry. Po ok. 2 dniach wystarczy już posypać solą w kilku miejscach, które jeszcze się nie zasuszyły. Tak przygotowaną skórę można przechowywać w jakimś przewiewnym worku, byle nie foliowym.

Zasuszoną skórę można dodatkowo wypchać sianem i zaszyć. Takie trofeum jeszcze bardziej będzie przypominało tuszę postrzałka. Trwałe zaszycie można zrobić cienkim drutem,
np. z transformatora.
Poniżej zdjęcie „zabawki” którą kiedyś przygotowałem psu jako trofeum na ścieżki tropowe.



Warto trofeum położyć na końcu ścieżki przed samym rozpoczęciem pracy. Zdarzyło mi się raz, że jakiś drapieżnik najprawdopodobniej mykita lub jaźwiec porwał wyłożone wcześniej trofeum i pies nie miał na końcu nagrody. To bardzo demotywuje psa.
Należy pamiętać aby pies nie widział gdzie kładziemy trofeum.

Sam przebieg ścieżki należy sobie wcześniej zaplanować mając na uwadze to, żeby w dosyć łatwy sposób dotrzeć do końca ścieżki aby położyć trofeum i jednocześnie nie przejść przez ścieżkę, żeby  nie nanosić swoich śladów.

Młodym psom najlepiej pod skórę położyć jakieś super smakołyki, żeby je bardziej zainteresować trofeum.
Po udanej ścieżce warto pobawić się z psem trofeum ,trochę się poszarpać, poprzeciągać.
Zabawa i radość przewodnika jest dla psa cenną nagrodą.


  1. Rapety.
Rapety najłatwiej odciąć przy stawie. Wystarczy przeciąć dookoła skórę, przekręcić rapetę i odciąć ścięgno. Rapety warto wziąść od dużego dzika, bo odciska głębszy trop. Polecam szczególnie huczkowe odyńce, których rapety dają najbardziej intensywny odwiatr.
Osobiście jednej pary rapet używam do ścieżek maksymalnie 10 razy, choć warto je wymieniać częściej. Rapety mrozimy. Należy je rozmrozić 5-6 godzin przed planowanym kładzeniem ścieżki

Warto sobie także zamrozić np. cewki sarny, do robienia w późniejszym etapie szkolenia tropów zwodniczych. Cewki najlepiej zamontować na lasce tropowej, lub przymocować do kija, który w zasadzie też możemy nazwać laską tropową ;)




  1. Buty tropowe.
Profesjonalnie powinno się używać specjalnych butów tropowych lub laski tropowej. Ja osobiście przywiązuję rapety do butów sznurowadłami tak jak na zdjęciu.




  1. Farba.
Po ściągnięciu farby, należy ją zabezpieczyć przed krzepnięciem. Wystarczy do tego zwykły spożywczy kwasek cytrynowy. Ja sypię torebkę na litr. W celu zgłębienia technik zabezpieczenia farby polecam fachową literaturę lub forum internetowe posokowca.
Farbę należy zamrozić. Zabezpieczoną farbę jeszcze przed zamrożeniem najlepiej od razu poprzelewać do mniejszych buteleczek. Tak żeby odmrozić taką ilość jaka jest potrzebna do ułożenia ścieżki.


  1. Butelka do farby.
Do lania farby na ścieżce używam plastikowej butelki o poj. 0,33 L do której przelewam rozmrożoną farbę. W nakrętce robi się dziurkę i tą dziurką popryskuje się ścieżkę farbą.
Warto mieć przy sobie mały gwóźdź lub szpikulec do ew. odetkania otworu, który czasami zatyka się małymi skrzepami.
Przy układaniu ścieżki warto trochę więcej nalać farby na zestrzale i na łożach, żeby zainteresować tymi miejscami psa. Kilka kropel też można zostawić na korze drzew, na wysokości ok. 20-30 cm od ziemi.
Farby na ścieżce należy lać jak najmniej. Jeżeli ktoś przygotowuje psa do konkursu to w regulaminie są podane ilości:
- na konkurs tropowców: ścieżka o długości 600m, 0,25 L farby,
- na konkurs dzikarzy: ścieżka o długości 400m, 0,25 L farby

Osobiście polecam farby lać jednak mniej.


  1. Karteczki i gwoździe do oznaczenia ścieżki.
Oznaczenie ścieżki to bardzo ważna czynność. Jak układamy ścieżkę to jej przebieg jest nam znamy, sami próbujemy naśladować uchodzącą zwierzynę. Jednak po kilku godzinach jak wrócimy na ścieżkę to zapominamy o jej szczegółowym przebiegu. Wiemy jedynie mniej-więcej jak przebiega, ale nie pozwoli nam to na prawidłowe skorygowanie ew. pomyłki psa.
Gorzej jak skorygujemy pracę prawidłowo idącego psa, bo nam się wydaje. Sprawę dokładnego rozpoznania przebiegu utrudnia dodatkowo inna pozycja słońca na niebie i inne oświetlenie wszystkich miejsc. Czasami wydaje się jakby to było zupełnie inne miejsce.

Ja do oznaczania ścieżki używam małych karteczek i gwoździków tzw. papiaków.
Karteczki należy wbijać płytko, tak żeby gwóźdź wystawał. Ja wbijam obcęgami, którymi po skończonej pracy na ścieżce usuwam gwoździe i kartki. Jak silnie wieje to czasami w jedną kartkę wbijam 2 gwoździe.
Samo oznaczenie robię tak, aby przy jednej kartce było widać już kolejną. Chodzi o to aby nie tracić czasu na rozglądanie się i szukanie wzrokiem przebiegu ścieżki podczas pracy. To bardzo rozprasza psa. Jeżeli ścieżkę kładę po jednej stronie drzewa, to karteczkę umieszczam lekko pod skosem w stronę przebiegu ścieżki, tak aby wskazała mi dokładny przebieg ścieżki.
Szczególnie należy oznaczyć załamania ścieżki, tropy zwodnicze i łoża. Po kilku próbach nauczymy się reakcji psa na te konkretne elementy tropu.

Po zakończonej ścieżce i odstawieniu psa, należy zebrać wszystkie gwoździe i kartki. Można je wykorzystać ponownie.




Praca z psem na ścieżce tropowej.
Jeśli chodzi o akcesoria to potrzebujemy obroży tropowej i otoku.
Otok najlepiej aby był skórzany, o długości 8-10 metrów. Otok przed pierwszym użyciem należy natłuścić czymkolwiek: kremem, oliwką, wazeliną, lub specjalnym środkiem.
Na rynku dostępne są otoki z taśmy - parciane, ale nie polecam ich gdyż łatwo się zahaczają o korę, jeżyny itp.
Widziałem też bardzo fajny otok w kolorze odblaskowo-pomarańczowym, zrobiony z twardej gumy.
Chodzi o to w tym wszystkim aby pies mogł spokojnie pracować, często klucząc między krzakami, drzewami szukając tropu.

Obroża tropowa, to szeroka obroża z tzw. krętlikiem, chodzi o to żeby się nic nie plątało i przeszkadzało nam i psu. Szeroka obroża tropowa nie naciska tak mocno na szyje psa jak zwykła obroża i pies się nie dusi podczas pracy.
Zarówno obrożę jak i otok można kupić w sklepach internetowych np. http://www.psiapasja.pl/
Może się zdarzyć, że będąc gdzieś bez naszych „gadżetów” ktoś poprosi nas o odszukanie postrzałka. Pracę można, a nawet trzeba podjąć, ale nie należy iść na trop z psem który jest na kolczatce lub łańcuszku zaciskowym. W takiej sytuacji już lepiej puścić psa od razu luzem.

Niektórzy myśliwi twierdzą, że powyższe gadżety są zbyteczne i pies może tropić na zwykłej codziennej obroży bez specjalnego otoku. Osobiście uważam że psu trzeba założyć obrożę tropową i wziąść otok. Nawet jeśli od razu wiemy, że będzie pracował luzem. Np. gdy wiemy że dzik wszedł w kukurydze lub gęsty młodnik. Chodzi o to, że pies od razu będzie kojarzył co ma robić. Skojarzy jedyną typową obrożę z konkretnym rodzajem pracy jaką ma wykonać.

Pamiętam jak na kursie dla nowowstępujacych trafne porównał Kol. Andrzej J. potrzebę używania obroży tropowej i otoku do takiej sytuacji: otóż, jeżeli wieczorem do sypialni wejdzie nasza żona lub dziewczyna, ubrana w skąpą koronkową bieliznę to wiadomo, że nie przyszła się kłócić i od razu wiemy co będzie dalej ;)
Zapewniam, że pies widząc obrożę tropową i otok w ręku przewodnika też wie co dalej będzie robił.



Aby praca na ścieżce tropowej była udana, należy być zrelaksowanym i odprężonym.
Po otoku biegną do psa nasze myśli, całe nasze nastawienie i energia. Jak byłem na krótkim przeszkoleniu u Jerzego Woźniaka to mówił mi o tym, ale wtedy w to za bardzo nie wierzyłem, dopóki sam się nie przekonałem.

Jeżeli mamy jakiś problem, który zaprząta nam bezustannie głowę, jeżeli pomyślimy o psie źle, lub się zdenerwujemy na psa – on to poczuje i nie ma sensu w takim stanie „umysłu” układać psa. Można wtedy narobić więcej złego jak dobrego.
Na ścieżkę lub poszukiwanie postrzałka należy iść zrelaksowanym i myśleć o sukcesie.

Kiedyś na konkursie dzikarzy przed pracą na ścieżkach rozmawiałem z moim znajomym, bardzo doświadczonym szkoleniowcem i hodowcą GP – Edwardem H. Przyznałem się, że trochę się denerwuję o pracę psa – nigdy sztuczne tropy nie były mocną stroną Alfa.
Edward powiedział mi tak: Darek, jak się denerwujesz to wypij sobie dwa piwa, jedno za psa, a drugie za Ciebie...
Nie była to oczywiście bezpośrednia zachęta do spożycia alkoholu, tylko do zmiany stanu umysłu .

Poplątania otoku na tropach życzę i Darzbór!



czwartek, 16 lutego 2012

Krótko o układaniu psa na ścieżkach tropowych

Dziś trochę napiszę o układaniu psa na ścieżkach tropowych.
Nad tym, że psa trzeba i warto w tym kierunku układać nie będę się rozwodził.
O układaniu tropowca dużo w internecie wypowiedział się Wojciech Galwas – członek Zarządu Klubu Posokowca.
Artykuły Wojciecha Galwasa można odnaleźć na stronie http://www.klubposokowca.org.pl/articles.php?cat_id=5

Polecam także książki Jerzego Woźniaka, bez których przeczytania nie wyobrażam sobie rozpoczęcia układania swojego pierwszego psa myśliwskiego.
J.Woźniak - SZKOLENIE PSÓW PORADY PRAKTYCZNE
J.Woźniak, B.Michalak – POSZUKIWANIE POSTRZAŁKÓW ZWIERZYNY GRUBEJ.

Najlepiej dla nauki tropienia ułożyć sobie plan. Ścieżki dla psa należy zarówno wydłużać, jak i puszczać psa na nie coraz później od ułożenia, czyli na coraz starsze ścieżki, dłużej leżące.
Zasada jest taka, że jeżeli pies czegoś nie zrobi to następnym razem należy ćwiczenie lekko ułatwić, po to żeby kolejnym razem przejść poziom trudności wyżej.

Ja układam ścieżki psu bez farby, tylko na samych rapetach. Jest to podejście mniej konkursowe, a bardziej praktyczne. Farbę (w bardzo małych ilościach) moim zdaniem można i trzeba wprowadzić, ale dopiero w późniejszym etapie nauki, jak pies sobie doskonale radzi ze ścieżkami na samych rapetach.
O układaniu ścieżek na samych rapetach powiedział mi kiedyś po konkursie dzikarzy, sędzia pracy psów myśliwskich – Kol. Piotr Błoński, zasugerował że powinienem psa niejako „zmusić” do wysiłku i do pracy dolnym wiatrem.
Pies ścieżkę wtedy przeszedł i zaliczył na 3 punkty, ale szedł średnio 3 metry od ścieżki i łapał odwiatr farby, bo silnie wiało, a ścieżka była ułożona na wysokim lesie, bez podszytu.

Już kilka miesięcy wcześniej przed wspomnianym konkursem, Jerzy Woźniak jak zobaczył pracę Alfa na ścieżce tropowej, powiedział, że za dużo dzików żywych się naoglądał i nie chce pracować teraz dolnym wiatrem.

Dziś jestem pewien, że dzięki temu że wtedy posłuchałem tej rady i zacząłem układać ścieżki tylko na rapetach, pies w ogóle odnajdował w późniejszym czasie postrzałki. Nigdy jednak na sztucznym tropie nie chciał za bardzo pracować i robił to niechlujnie. Nigdy potem też o to specjalnie nie zabiegałem, bo cieszyłem się, że odnajduje postrzałki. Ale czy ze starym tropem (48h) np. jelenia by sobie poradził – tego nie wiem...

Tak jak pisałem wyżej, teraz układam ścieżki na samych rapetach. Według mnie praca bardzo zadowalająca GP jest wtedy, jeżeli przejdzie taką ścieżkę (na samych rapetach – bez farby) po 8h od położenia o długości 600 metrów. Po zaliczeniu takiej ścieżki dopiero wprowadzę minimalne ilości farby. Po takiej nauce ścieżka z farbą, powinna leżeć od 9h i dłużej.
Jeżeli pies przejdzie ścieżkę o długości ok. 600m, ułożoną za pomocą rapet i z małymi ilościami farby (ok. 150ml), która leży min. 12h i przez noc to jest już dla mnie super.
Potem można się ewentualnie „bawić” w wydłużanie czasu leżenia ścieżki, wydłużanie samej ścieżki.

Jeszcze trochę o farbie. Ja stosuje tylko i wyłącznie farbę z dzika. Organizatorzy konkursów zazwyczaj stosują farbę wieprzową uszlachetnioną narogami dziczymi.

Szkoda że na tak niewielu konkursach dzikarzy i tropowców układa się ścieżki bez butów tropowych i rapet. Nie jestem jakimiś częstym uczestnikiem konkursów, ale ścieżki na rapetach widziałem, że są układane np. na konkursach organizowanych w Goraju koło Czarnkowa. Zresztą organizacja konkursów w Goraju zawsze stoi na najwyższym poziomie, potwierdza to choćby co roku liczba uczestników.

Układanie ścieżki na rapetach ma jeszcze jeden swój plus. Często zdarza się na polowaniu, że zwierz przyjmie kulę, ale farba jest dopiero po kilkudziesięciu metrach i na początku pies musi się skupić na czymś zupełnie innym. Musi się skupić na zapachu osobniczym, który dodatkowo może mieszać się z tropami innych dzików z watahy. Strzały bez farby najczęściej zdarzają się jesienią i zimą, kiedy to dziki są bardzo otłuszczone.

Dla przypomnienia dodam tylko, że ścieżki warto układać zawsze z wiatrem, bo wymusza to prace dolnym wiatrem, a nie łapanie odwiatru.

Warto na ścieżce zrobić łoże i tropy zwodnicze (jedno i drugie warto dodatkowo oznaczyć). Uatrakcyjni to psu pracę i sprawi, ze ścieżka tropowa będzie bardziej przypominała naturalne warunki. Dla nas z kolei będzie bardzo pomocne w poznaniu reakcji psa na łoże i tropy zwodnicze. Dzięki temu „nauczymy się” psa, czyli nauczymy się rozpoznawać i interpretować jego reakcje.

To tyle z mojej strony o samym układaniu. W kolejnym poście opiszę dokładanie jak zakładam ścieżkę tropową.

Darzbór

piątek, 20 stycznia 2012

Nawigacja dla psa

Gończe polskie są obdarzone doskonałym zmysłem orientacji. Zazwyczaj GP wracają do nas i się nie gubią. Jednak ten 1 przypadek nawet na 1000 kiedy pies nie wróci, to o jeden za dużo. Nawet jeśli nie ma go godzinę lub 2.
Ostatnio zagubił mi się Cekin. Zniknął na 7 godzin i oddalił się na ok. 7 km zupełnie w innym kierunku aniżeli przypuszczałem – dobrze że trafił na dobrych ludzi i zadzwonili. W tak krótkim czasie po stracie Alfa myśl o tym, że z młodym (5 miesiecznym) też się coś stanie...
To wydarzenie plus to, że w ostatnim czasie często i gęsto giną nam psy (cały czas mam w głowie Dika) sprawiły, że zacząłem się rozglądać za nawigacją dla psa.
Wspólnie z Rafałem przeanalizowaliśmy kilka dostępnych rozwiązań.

Postanowiłem to spisać, może się Wam to przyda.

Generalnie technologie są 2. W skrócie: jedna to lokalizacja radiowa, a druga to GPS.

Jeśli chodzi o lokalizację radiową to jedyne sensowne rozwiązanie oferuje Garmin. Starszy model to Astro 220, a nowszy Astro 320.
Garmin nie robi tego na rynek europejski, bo chodzi to na jakiś niby zakazanych częstotliwościach.
Za niedługi czas (podobno 1 kwartał 2012r.) ma być wersja na EU. Garmina Astro 320 można sprowadzić np. z USA. Cena urządzenia to ok. 600 $ a każda obroża to 100-150$. I to wszystko czego potrzebujemy.
Działa to bardzo fajnie, daje częsty sygnał i pokazuje np. zapis trasy. Super sprawa.
Problem jest jedynie z zasięgiem, szczególnie w górach jest dosyć słabo. Można dokupić np. do auta wzmacniacz sygnału, żeby zwiększyć zasięg do ok. 4km.
Uważam że to fajne urządzenie dla kogoś kto ma więcej psów i do obsługi polowania. Dzięki takiej nawigacji można znaleźć każdego postrzałka za którym pójdą psy daleko poza miot. Minusem na pewno jest wysoka cena i relatywnie krótki zasięg.

Jeśli chodzi o nawigację po GPS to działa to tak, że pies ma przy obroży nadajnik GPS, który działa po sieciach GSM dzięki karcie SIM. Karta SIM zazwyczaj jest telemetryczna, czyli taka, która służy do odbierania i wysyłania danych. Rozmowy z niej albo są niedostępne albo bardzo drogie. Jest to taka karta, którą np. stosuje się w modemach mobilnych, np. iPlus, blueconnect.
Karta z obroży sama, bądź na nasze żądanie wysyła info o pozycji psa na serwer, który obsługuje operator.
Do zestawu my musimy być zaopatrzeni w telefon z dostępem do Internetu i GPS. Warto wykupić jakiś pakiet na Internet u operatora, bo inaczej rachunek za komórkę niemile nas zaskoczy. Alternatywnie można wsadzić do telefonu kartę SIM telemetryczną.
Nasz telefon pokazuje gdzie my jesteśmy (właśnie dzięki GPS) i pokazuje pozycje psa, którą dostaje z serwera. Do tego niektórzy producenci psiej nawigacji dostarczają fajne oprogramowanie, które pokazuje w którym kierunku jest pies i w jakiej odległości.

Jeśli chodzi o konkretne rozwiązania, to zanim wybrałem na naszej krótkiej liście znalazły się 4 opcje:

- Garmin GTU-10
- aportuj.pl
- dedykowany nadajnik podłączony do firmy obsługującej GPS dla floty samochodowej.
- GeoDog


Garmin GTU-10
Ten model wybrałem.
Koszt nawigacji to ok. 720 zł. Najtaniej widziałem ten sprzęt na Allegro.
Pierwszy rok abonamentu mamy za darmo. Abonament liczy się od momentu rejestracji urządzenia na stronie Garmina.
Kolejny rok abonamentu to 50 euro. Usługi śledzenia można rozszerzyć o dodatkowe 5 euro miesięcznie. Choć w mojej opini dodatkowe rozszerzenie jest zupełnie zbędne.
Bateria przy ustawieniu największej częstotliwości wysyłania sygnału w abonamencie podstawowym (co 30. sekund) działa 20 godzin.
Plusem Garmina jest to, że karta telemetryczna w obroży jest firmy Garmin i działa u wszystkich operatorów na świecie co zwiększa szanse na złapanie sygnału w lesie, gdzie jeden operator może nie mieć sygnału.
Garmin daje fajne oprogramowanie do komórki z Androidem lub Iphone. W zasadzie do korzystania z Garmina trzeba zaopatrzyć się w telefon z systemem Android lub Iphone.

Aportuj.pl
Kolejne rozwiązanie oferuje firma aportuj.pl. Ich rozwiązanie nie różni się specjalnie od Garmina. Kiedyś ich oferta była moim zdaniem dużo ciekawsza i przede wszystkim tańsza, no ale musimy wziąść pod uwagę to co jest, a nie to co było. Aportuj.pl dostarcza nam nadajnik, który montuje się na obroży, oraz dostęp do serwera z komórki lub komputera za 1350 zł.
Aportuj.pl zrezygnował zupełnie z abonamentu. Do obroży jednak należy wstawić swoją kartę SIM.
Plusem aportuj.pl jest np. to, że do obsługi nawigacji potrzebny jest jakikolwiek telefon z GPS i dostępem do Internetu.

Dedykowany nadajnik podłączony do firmy obsługującej GPS dla floty samochodowej. Tu jest trochę kombinacji. Generalnie należałoby zakupić jakiś nadajnik, kartę SIM i dogadać się z firmą, która świadczy usługi śledzenia floty. Są firmy które oferują swoje karty SIM. Koszt podstawowego monitoringu to ok. 20-25 zł na miesiąc. Ryzykiem jest to, że nie będziemy mieli nawigacji w telefonie, która zaprowadzi nas do psa.

Geodog.
Geodog za cenę 1770 oferuje obrożę, tak jak aportuj.pl bez karty SIM i z tego co się doczytałem, bez dedykowanej aplikacji do śledzenia. Karta SIM z obroży wysyła na telefon SMS z danymi.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby zawieszenie psu zarówno nawigacji GPS i radiowej. Tylko jakby do tego zestawu dołożyć jeszcze teletakt, to nasz pies z takim naszyjnikiem już by nie umiał polować, a przecież jeszcze można psu zamontować kamerkę :).

Powiem szczerze, że jeden typ nawigacji zupełnie wystarcza. Ja wybrałem akurat po systemie GPS, bo daje mi większe szanse na odnalezienie psa, ze względu na w zasadzie nieograniczony zasięg. Podczas spaceru czy polowania wiem gdzie jest pies jak zniknie na dłużej i jestem wtedy spokojniejszy.

Warto sobie sprawić taką nawigację, bo dobry pies jest wart kilka razy więcej niż ten gadżet, a innych nerwów i zmartwień z życia codziennego i tak mamy zazwyczaj aż nadmiar.

Darzbór


piątek, 13 stycznia 2012

Witam

Witam na moim blogu.
Blog zakładam trzynastego w piątek, mam nadzieję, że wróży to dobrze, na zasadzie przeciwności w myśl myśliwskiego życzenia - "połamania!".
Blog poświęcam mojej ulubionej rasie psów - Gończy Polski (GP). Będę się na blogu dzielił informacjami o rasie, a w szczególności o polowaniu z GP i wszystkim co się z tym wiąże.


Blog jest przeznaczony dla wszystkich, ale w szczególności myślę, że będzie dla osób szukających informacji o rasie GP i o polowaniu z tymi psami.

Wszystkie informacje, przemyślenia i spostrzeżenia są moimi osobistymi opiniami. Nie każdy będzie się z tym zgadzał i pewnie nie są one jedyne słuszne.

Pomimo, że GP to wspaniała rasa, to na pewno nie będzie to blog przedstawiający rasy GP w samych "ochach" i "achach". Nie ma idealnych ras ani psów, tak samo jak nie ma idealnych ludzi. Choć psom do ideału dużo bliżej aniżeli ludziom.

Nie jestem jakimś bardzo doświadczonym właścicielem GP. Pewne moje spostrzeżenia też ewoluują. Im więcej doświadczeń, im więcej różnych sytuacji i psów z którymi się spotykam, tym lepsze wnioski wyciągam.
Cały czas się czegoś uczymy, każde polowanie czy spacer potrafi dostarczyć nowych doświadczeń.

Wszystko w myśl przysłowia, że całe życie się uczymy, a i tak umieramy głupimi i im dalej w las tym więcej drzew ;)

Teraz trochę o mnie.
Pierwszego psa tej rasy kupiłem w 2007 roku. Był to Alf Smogorzewska Zagroda.
Alf niestety zmarł 29.11.2011 zatruty bardzo rzadką chorobą Aujeszkyego.

Od grudnia 2011 posiadam kolejnego GP - Cekin Dziczy Amok (ur. 17.07.2011).
Pierwszy raz, jako podkładacz uczestniczyłem w polowaniu z psem w 2008 roku.
Potem już w każdym roku obsługiwaliśmy po kilkadziesiąt polowań na sezon.

Miłej lektury i Darzbór!